piątek, 17 lutego 2012

Płynna koszerność

Nie wiem, jakie warunki musi spełnić winnica oraz wino, aby zostało uznane za koszerne, ale mam nadzieję, że nie zaszkodzi katolikowi. Gdyby nie polecenie to małe są szanse, żebym sięgnął  na półkę po to wino. Butelka typowa, klasyczna, konserwatywna niczym specjalnym nie przyciąga wzroku. Nawet certyfikat koszerności jest niewyraźną pieczęcią na kontretykiecie. I nie wiedziałbym ile tracę.
Wino Tishbi French Colombard zaprosiło mnie do wirtualnej podróży do Izraela. Konkretnie do Samarii, gdzie na zboczach słynnej góry Tabor, dojrzewają grona dwóch odmian French Colombard i Emerald Riesling. Ciekawe czy obecność tysięcy pielgrzymów wspinających się nocami na górę Tabor ma wpływ na uprawianą winorośl? 
Bukiet wina jest wyraźnie owocowy z delikatnym muśnięciem skoszonej trawy, wiec raczej nie ma wiele wspólnego z pątnikami. Więcej wyczuwa się zapachu grapefruita, jabłka i ananasa. Kolor ładny, słomkowy, delikatnie złamany świeżą zielenią, zachęca do skosztowania.
Smak jest zaskakujący, wino mimo, że jest wytrawne w pierwszym momencie sprawia wrażenie słodyczy, które jednak dość szybko zanika. W miarę jak wino przesuwa się po języku początkową słodycz zastępuje orzeźwiająca, owocowa kwaśność (ale nie przesadnie kwasowa) tak, jak w soku z agrestu zebranego we właściwej fazie dojrzewania). Tak skomponowany smak sprawia, że wino jest idealne jako aperitif, odświeża, chłodzi i gasi pragnienie. Myślę, że powinni go podawać spragnionym wędrowcom w upalny dzień.
Dla zainteresowanych: rocznik 2009, cena 54 pln. Informacyjnie wyłącznie, bo ja nie sprzedaję