środa, 28 grudnia 2011

Nowozelandzkie olśnienie

W powszechnej opinii wino z zakrętką kojarzy się źle. I słusznie. Ja również uważam, że wino zakręcone nie ma klasy, że jest w nim coś wulgarnego, że jest jak napój do natychmiastowego wypicia, że jest jak hamburger na obiad. Moje dotychczasowe doświadczenia z takimi winami nie były najlepsze. Może właśnie stąd brała sie moja rezerwa w stosunku do win z Nowej Zelandii, które bardzo często nie mają klasycznego korka.
Dałem się jednak namówić mojej winnej muzie na Saint Clair Wairau Reserve - Sauvignon Blanc - 2010. I nie żałuję. Było wspaniałe. Cudowny owocowo-słodkawy bukiet, bardzo wyrazisty jak na białe wino. Smak zbalansowany, o właściwej kwasowości, w którym można było się doszukać resztek cukru. Każdy łyk pieścił język i podniebienie zachęcając do kolejnych.
Idealnie komponuje się z łagodną białą rybą, ale coś mnie kusi, żeby następną butelkę przechować do lata i sprawdzić jak będzie gasiło pragnienie w upalne popołudnie, wtedy oczywiście z owocami.
Gdybyż jeszcze ta klasyczna burgundzka butelka, z elegancką, znamionującą klasę etykietą została wyposażona w korek. Widać nie można miec wszystkiego.
Jednak każdemu polecam to wino, czaruje i uwodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz