poniedziałek, 16 stycznia 2012

Róża kole - rzekła matka

Róża to kwiat piękny i szlachetny, urzeka kolorem, kształtem kwiatu w każdej fazie rozwoju, zapachem. Nie mogłem więc oprzeć się pokusie takiej butelki. Zdobnej w smaczną etykietę, z dopiero co rozkwitłą różą oraz nazwę i logo winnicy na delikatnie przydymionym szkle. Barbera d'Asti z piemonckiej winnicy Stefano Farina prezentowała się cudownie.
Dobieranie się do zawartości również dostarczyło wiele pozytywnych wrażeń, szyjka była zamknięta wysokiej klasy korkiem, ozdobionym podobnie jak butelka. Wszystko to zapowiadało wielką zawartość. Wlane do kieliszka wino prezentowało się wspaniale, zdecydowana rubinowa barwa płynu nie ograniczała przejrzystości, więc można było się w nie wpatrywać jak w klejnot. Wprawione w wir, pozostawiało na ściankach zgrabne nogi.
Niestety nasza włoska piękność nie pachnie tak uroczo jak wygląda, bukiet jest właściwie pusty i wyczuwa się w nim wyłącznie alkohol, brakuje owocowej nuty, której należałoby się spodziewać.
Za to w smaku jest owoców pod dostatkiem, a nawet za dużo - niestety najbardziej przypomina w smaku świeżo wyciśnięty sok z niedojrzałych czerwonych porzeczek, może z odrobiną wiśni. Kwaśny smak zdominował wszystko inne pozostawiając po sobie tylko cierpkość na drętwiejącym języku. Na szczęście wino jest w smaku lekkie i miękkie, więc dobrze się nadaje na pobudzający apetyt aperitif.
Być może kiedyś spróbuję innego rocznika niż 2009 dla porównania, ale nie będę o to bardzo zabiegał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz