niedziela, 15 stycznia 2012

Kopanie gniazda szerszeni

Od dawna uważałem, że ekranizacje książek powinny być zakazane. Książka i film mają zupełnie inną dynamikę percepcji, tempo narracji. Mówi się, że obraz to więcej niż 1000 słów, ale z drugiej strony obrazem trudno jest przedstawić to, co wewnętrzne: emocje, rozterki, wzruszenia, obawy, myśli oraz ich ewolucję. Dlatego przeniesienie książki na ekran jest trudne samo w sobie. A do tego dochodzą jeszcze ambicje scenarzystów, reżyserów, producentów i areszcie aktorów, którzy najczęściej posuwają się w interpretacji za daleko. Ewentualnie może się okazać, że talent interpretatorów nie dorasta do poziomu dzieła interpretowanego.
Moje przekonanie zostało nieco zachwiane gdy obejrzałem Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Film, w miarę wiernie oddaje książkę, nie pomija żadnego z istotnych wątków oryginału, trzyma się fabuły książkowej nawet kosztem dość wolnego startu filmu. Oczywiście zabiera możliwość wyobrażenia sobie bohaterów, ale muszę przyznać, że obsada jest wręcz doskonale dopasowana do książkowego oryginału.
Ponieważ właśnie wchodzi na ekrany hollywoodzka wersja, postanowiłem obejrzeć w ten weekend trylogię do końca. Sięgnąłem więc po Millennium: Dziewczyna, która igrała z ogniem wczorajszego wieczora i przekonałem się, że tylko pierwsza część trylogii jest dobrą ekranizacją. Najważniejszy wątek drugiej części książki został potraktowany jedynie jako tło, został zmarginalizowany, wręcz pominięty. A była to sprawa ważna i istotna dla współczesnych społeczeństw. Wolną przestrzeń jaka pozostała po głównym wątku wypełniła fabuła początku trzeciej części.
Nie chcę tu teraz rozwijać sprawy trzeciej części książki, bo mam do niej stosunek dość krytyczny, autor zanadto dał się ponieść fantazji, choć w warstwie political-fiction książka jest OK a trzecia część filmowej wersji dość dobrze ją oddaje.
Może należy uznać, że nadanie angielskiego tytułu trzeciej części "The Girl Who Kicked the Hornet's Nest" zupełnie oderwanego od tytułu szwedzkiego oryginału było dobrym pomysłem.
Ja w każdym razie upewniłem się, że należy czytać książki lub oglądać filmy, ale nie należy robić jednego i drugiego. Jeśli czytałeś Millennium, nie oglądaj filmu, a jeśli film ci się spodobał, nie psuj sobie wrażenia czytaniem. Ostrzegam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz